Opowiadania grupowe - forum Depesza

Opowiadania grupowe

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2018-05-04 22:45:28

Angelue
Administrator
Windows 7Chrome 66.0.3359.139

Beyond Realms - Postacie

Tu będzie jakiś większy opis.


Dziwne, u mnie działa.

Offline

#2 2022-06-13 18:11:49

Angelue
Administrator
WindowsChrome 102.0.5005.115

Odp: Beyond Realms - Postacie

UMaPvZ1.png
skWJFah.gif?2

Ima make a deal with the bad wolf
so the bad wolf don’t bite no more

   Nikt, kto znał Kippsa nie uwierzyłby, że ten charyzmatyczny, dumnie noszący się członek samorządu uczniowskiego był kiedykolwiek ofiarą przemocy w rodzinie. Może, gdyby ktoś się pochylił nad jego metodami osiągania postawionych sobie celów, mógłby dojść do stosownych wniosków; najczęściej jednak nikomu nie przechodziło przez myśl, że mógłby mieć z takimi rzeczami coś wspólnego - zwłaszcza, że najczęściej wyręczał się zapatrzonymi w niego koleżkami. Malcolm posiadał zdolności przywódcze i wcale się z tym nie krył - w przeciwieństwie do swojej przeszłości. Owszem, pochodził z szanowanej, bogatej rodziny - inaczej by go tu nie było - ale nie nazwałby jej szczęśliwą, czy nawet dobrą. W ich domu rzeczywistą, acz bardzo subtelną władzę sprawowała matka. Nie mogło być inaczej, kiedy ojciec przygnieciony ciężarem politycznych gierek w domu zapijał stres. Pod wpływem stresu i alkoholu wychodziła z niego jego brutalna i dość prymitywna strona charakteru (Malcolm przyznawał przed samym sobą z niechęcią, że jego część jednak po nim odziedziczył), w wyniku czego wyżywał się na służbie, psach, czy nawet własnym synu. Służba mogła się zwolnić, psy z czasem uciekały. Ani jedno, ani drugie nie było jednak dostępne dla Malcolma. Teraz, po latach był świadomy, że był po prostu słaby, jednakże wtedy sytuacja wydawała mu się beznadziejna i bez wyjścia. Matka - ta władcza i zauważająca najmniejsze choćby defekty - na to, co działo się pod ich dachem między jej mężem, a synem, patrzyła przez palce. Zareagowała dopiero, gdy w samoobronie uderzył ojca, co skończyło się pobiciem tak ciężkim, że lekarze podejrzewali, iż na nogi już nie stanie. Dziś jedynie lekko kuśtykał - bywało to widoczne głównie w dni, gdy warunki pogodowe wywoływały ból w jego stawach. Reakcja matki ograniczała się do odesłania go do szkoły z internatem, do której nie opłacało im się przyjeżdżać zbyt często w odwiedziny. Malcolmowi było to bardzo na rękę. Dopiero w tej uczelni czuł się jak w domu, wypracował tu sobie odpowiednią reputację, rolę i wizerunek. Nienawidził swojej rodziny i starego, słabego siebie.


Dziwne, u mnie działa.

Offline

#3 2022-06-13 18:30:26

Angelue
Administrator
WindowsChrome 102.0.5005.115

Odp: Beyond Realms - Postacie

Nauczyciel, notatki
CY87ARs.jpg

  • Udział w I wojnie burskiej

  • Utrata prawej nogi nad kolanem - nosi protezę

  • Zdolność paraliżowania mięśni u innych

  • Cunari - ???

  • Kraj pochodzenia: Gibraltar


Dziwne, u mnie działa.

Offline

#4 2022-06-15 20:03:03

Arbalester
Szeryf Depeszy
WindowsChrome 102.0.0.0

Odp: Beyond Realms - Postacie

5unTVv7.jpg

William Blunt

William na wszystko, co miał, zapracował. Wszystkie koneksje, jakie zdobył, posiadł sprytem. Chociaż pozycja mu nic nie ułatwiła, magia, jaką w sobie odkrył, znacząco się do tego przyczyniła. Potrafił wpływać na czyjąś pamięć, wspomnienia, lecz starał się te działania ograniczać do subtelnych spraw, inaczej powstawał problem poznawczy lub osoba zatracała kontakt z rzeczywistością. Choć fascynował go ludzki organizm, nie zależało mu nigdy na zostaniu lekarzem. William trzymał się z daleka od skalpeli i szpitali, wolał swoją pracownię, bo to umysł interesował go najbardziej.
W późniejszym czasie został wcielony do wojskowych badań, kręcących się wokół magicznych zdolności i tego, jak można je wykorzystać, poprawić, ulepszyć, kontrolować. Pułkownik sprawujący nad tym pieczę i utrzymujący stały kontakt z Williamem, miał córkę, Rosalie. Kobieta była piękna. Jej jasne włosy w słońcu stawały się niemal białe, podobnie jak rzęsy, za którymi kryły się jasnozielone oczy. Jak przystało na córkę wojskowego, chodziła zawsze wyprostowana jak struna i patrzyła na ludzi z zaczepną pewnością; traciła jednak ten wzrok w pobliżu swego ojca. Zdawała się wtedy maleć, zamykać. William wiedział, że miała wielu adoratorów. Biegali za nią coraz to nowi z bukietami kwiatów i błyskotkami, ale ojciec wszystkich odrzucał, bo w tym czasie planował już z rodzicami Williama by zeswatać ich dzieci. Usłyszawszy tę nowinę, William nie potrafił stwierdzić przed sobą, jak się z tym czuł. Pociągała go, owszem. W łóżku nie mieli problemów, jednak za dnia stała między nimi ściana. Rosalie szanowała go - to zapewne najcieplejsze, co miałaby o nim do powiedzenia. Podziwiała jego dokonania, jego swobodę lawirowania w towarzystwie, a nawet to, z jaką lekkością ją do siebie przyciągał i prezentował, jak gdyby była drogim winem z odległych wysp - dla każdego do posmakowania. Nie chciała jednak słuchać o szczegółach jego współpracy z wojskiem, a bliskość we dwoje okazywała mu tylko nocą. Za dnia byli dwojgiem znajomych, wymieniających grzeczne zdania.
Po paru latach przywykł do tego, zaś po pojawieniu się ich syna, Toma, relacje między nimi ociepliły się nieco. Rosalie zdawała się szczęśliwsza, zaś William z zadowoleniem patrzył, jak czasem przy jego dziecku pojawia się młody wilk - na sekundy zaledwie, ale wystarczająco, by upewnił się, że chłopiec był magicznie uzdolniony.
Ich relacje zaczęły się psuć, gdy William wraz z ojcem Rosalie podjęli kroki, by Tom został wcielony do wojskowego programu badającego uzdolnionych. Thomas im więcej czasu tam spędzał, tym gorzej się czuł. Treningi, badania, testy - nic z tego nie było łatwe ani dla organizmu, ani dla psychiki. Rosalie nie potrafiła zrozumieć, jaką wagę to wszystko posiada, ile zmienić mogą ich wyniki i osiągnięcia - na skalę nie tylko krajową, ale i światową. Coraz częściej się kłócili. Will spędzał w placówce już nie tylko dni, ale i noce, a gdy wracał do domu, musiał walczyć z własną żoną. Zaczął więc manipulować jej wspomnieniami, przekonując, że Tom ma się dobrze, że już z nim rozmawiała, że jest dumny z tego, na co pracuje.
William naprawdę starał się pomóc synowi. Przynosił mu desery. Opowiadał, co działo się na zewnątrz. Powtarzał, ile dobrego przyniesie ich współpraca. Głuchy był jednak na rozpaczliwe wołania Thomasa, który tracił powoli siebie, aż odebrał sobie życie. Williamowi powiedziano, że organizm go zawiódł. Serce nie podołało. Ukryli dokumenty.
Kilka razy ponawiał próby manipulacji pamięci Rosalie, by nie musiała doświadczać śmierci dziecka, jednak wciąż skądś trafiała do niej informacja, bądź czar zawodził. Cały szacunek, jaki dawniej do niego miała, ulotnił się już dawno, lecz teraz pozostała tylko nienawiść. Wzdrygała się pod jego dotykiem, omijała wzrokiem. Ciągłe próby łatania swoich błędów i złych decyzji doprowadziły zdesperowanego Williama do tego, że roztrzaskał psychikę swojej żony na drobny mak i został zmuszony odesłać ją do szpitala.
Dopiero wtedy dotarło do niego, jak bardzo odzwyczaił się do przebywania samemu z własną głową. Nie podobało mu się słuchanie swoich myśli, więc rzucał się w wir pracy. Był bliski użycia mocy na sobie, kiedy dotarły do niego wieści o świeżym eksperymencie - szkole dla takich jak on. Pułkownik chciał, by William zaangażował się w ten projekt. Miał pomóc wyszukiwać talenty do placówki i analizować dostarczane dane. Rozpoczął od plotki o bestii [...]


2tlGTsD
"We are writers, my love. We don't cry.
We bleed on paper.”

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
pulslife - odkmksurvival - uroczysko2 - dominiasgames - redlifemta